wtorek, 16 lipca 2013

Pracownik złodziej

Rozmowa o pracę, tym razem z polecenia (znajomy znajomego) więc atmosfera całkiem sympatyczna. Ale tylko do czasu, gdy poruszony został temat pieniędzy. 

Nigdy nie zapomnę smutnego tonu i wyrzutu, z jakim mój szef in spe powiedział "Ty to byś pewnie chciał 1300 zł, nie?" I opowieści, jak to w innych firmach mając umowę śmieciową zarabia się 800 zł.

Czuję się jakbym chciał okradać tę prężnie rozwijającą się firmę.

piątek, 5 lipca 2013

Wizyta w Urzędzie Pracy

Poczytałem sobie na stronie PUP-u jakie trzeba mieć dokumenty do rejestracji i zawitałem to tego urzędu.

Dzień pierwszy: półtorej godziny w kolejce i nie załatwiłem nic. Nie miałem zaświadczenia o tym, że ostatnio chorowałem.

Dzień drugi: sukces, zostałem zarejestrowany. Ale sukces nie do końca. Żeby nie tłoczyć się w banku zażyczyłem sobie przelewanie kuroniówki na konto. Okazało się, że oświadczenie nie wystarczy (w ZUS-ie wystarczyło), potrzebne jest zaświadczenie z banku, że moje konto to jest moje konto. Ale mogę donieść je później, więc nie jest źle.
Wracam do domu. Wchodzę na mbank.pl. klikam, klikam, już-już prawie mam, ostatnie „dalej” i… dowiaduję się, że takie zaświadczenie kosztuje 40 złotych. Hm, drogo. Telefon na infolinię – miła pani powiedziała, że niektóre instytucje honorują wydrukowane poświadczenie przelewu. Wydrukowałem. Jutro zapytam telefonicznie czy takie coś wystarczy.

Aha, prosto od rejestracji zostałem skierowany do Centrum Aktywizacji Bezrobotnych. Moja wizyta była krótka: „Zna pan naszą stronę? No, to proszę sprawdzać na niej oferty pracy”.

Nie czuję się zaktywizowany.